Polacy mają tendencję do marudzenia, narzekania, krytykowania wszystkiego wokoło, co prowadzi często do tego, że nie mamy świadomości, czego potrafimy dokonać i czego dokonali już nasi rodacy, dawno, dawno temu i za siedmioma górami i lasami. Przysłowiowe „Polak potrafi” nie wzięło się bowiem znikąd, jest efektem przede wszystkim wielu starań i wielu niezwykle inspirujących umysłów. Jednym z nich jest Ignacy Łukasiewicz – wynalazca lampy naftowej. Tak, tak, to kolejny z naszych, który dokonał wielkiego przełomu.
O Łukasiewiczu słów kilka…
Cofnijmy się trochę wstecz. Był rok 1882, a konkretniej 8 marca, wtedy właśnie w Zadusznikach koło Mielca na świat zawitał Ignacy Łukasiewicz – polski chemik, farmaceuta, a także przedsiębiorca. On musiał być po prostu dobry w tym, co robił. To zdumiewające, bowiem już jako 14 –letni chłopak praktykował w aptekach. Działał głównie na terenie Rzeszowa, był też więźniem politycznym. W późniejszych latach przeniósł się do Lwowa i studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie – statusu tej uczelni nie trzeba chyba specjalnie przedstawiać. Co ciekawsze, Łukasiewicz ukończył Uniwersytet Wiedeński, dzięki czemu jego dyplom magistra farmacji zyskał jeszcze większy prestiż. Po ukończeniu studiów podjął po raz kolejny już pracę w aptece „Pod Gwiazdą”. Mimo, że jej nazwa może nam się dziś kojarzyć jedynie z miejscem, gdzie kupujemy leki na gardło, kiedy zabraknie ich w aptece „Pod Wierzbą czy Lipą”, bowiem różnorakiego nazewnictwa nie brakuje, to właśnie tam Łukasiewicz dokonywał badań nad destylacją ropy naftowej i wydzieleniem z niej nafty, co wpłynęło na późniejsze zastosowanie jej jako oświetlenia. Prototyp pierwszego modelu powstał na początku lat 50-tych dziewiętnastego stulecia. Kolejne lata przynosiły pasmo sukcesów – własna apteki, destylarnie i rafinerie naftowe pokazują, jak ogromny sukces Polak osiągnął w trakcie całego życia.
Jak to się stało?
Wynalazek Łukasiewicza był przełomowy w historii, otworzył nowy rozdział, czego pochodną była możliwość dalszego rozwoju światowego przemysłu naftowego. Odkrycie lampy naftowej było związane z pracami nad uzyskaniem tańszego i wydajniejszego paliwa. Polakowi udało się otrzymać preparat pozbawiony lekkich frakcji, oddzielając go od poszczególnych elementów, takich jak węglowodory, otrzymał tytułową naftę. Ten wynalazek niezwykle „rozjaśnił” historię świata, bowiem lampy naftowe były o wiele bardziej wydajne niż świece dotychczas używane świece i oleje, od których nafta była także tańsza. Przybliżając historię powstania pierwszego prototypu nie można zapomnieć o jeszcze jednym nazwisku. Adam Bratkowski – tak nazywał się wspólnik Łukasiewicza, który znacznie pomógł mu stworzeniu pierwszej lampy, wzorując się na systemie starych lamp olejowych. Ich konstrukcja pozwoliła także na osiągnięcie większego bezpieczeństwa, jeśli chodzi o ich użytkowanie, dlatego że lampy olejowe niejednokrotnie wybuchały. Oczywiście nie od razu było tak kolorowo, a może trafniej jest powiedzieć – nie od razu wszystko było takie jasne. Pierwsze prototypy nie dawały zadowalającego oświetlenia. Od czego jednak mamy czas na poprawki. Te przyniosły już lampy, dzięki którym można było oświetlić szpital. Nad ich udoskonaleniem pracowało wielu uczonych i tak aż do elektryczności i przystanku „dziś”, kiedy możemy cieszyć się lampami podłogowymi, stojącymi, wiszącymi, które notabene często przypominają te naftowe.